piątek, 9 września 2022

Wilcza Wiedźma | Part 3

Yalc nie musiał długo podążać, aby móc wyczuć obecność innego wilkokrwistego osobnika, który swoim bytem roztaczał dość nieprzyjazną oraz mało przystępną atmosferę. Wręcz była wyczuwalna od niego aura demoniczności znacznie większa niż u alfy. Można rzec, że porównywala była do brata bliźniaka Jessiki, który u boku demona spędził długie lata swojego życia, praktycznie od szczeniaka. Jednak wilki w stadzie zdążyły się już do tego przyzwyczaić i zaakceptować byłego członka watahy na powrót, gdyż przynajmniej sprawiał wrażenie sumiennie wywiązującego się z obowiązków. Tym razem jednak demoniczną część przytłaczała inna woń. Jego futro, a w aktualnym momencie ubranie, przesycone było aromatem krwi innej, żywej istoty, którą sklasyfikować by można do gatunku pół ludzi, pół zwierzęcych. Sam lycantrop, należący do nadziemnej części zwiadu Watahy Królewskiej Krwi, sprawiał wrażenie, jakby nie był w pełni tego świadom. Czy coś wydarzyło się w trakcie jego wieczornej zmiany, o czym nie miał okazji, a może i nie chciał informować alfę? Celowo kogoś zaatakował, być może nawet zabił, a może był to wypadek? Drugą wonią bijącą od Luke'a był mocny aromat jaśminu, który odrobinę maskował zapach krwi dla mniej czułych nosów. Aktualnie znajdował się w pół śnie, w ludzkiej postaci. Niby zdawał się wypoczywać przed swoją kolejną, harmonogramową zmianą, a jednak leżąc skrytym w tej części lasu miał na oku cały czas fragment granicy od strony wzgórza. Trochę, jakby jego praca nigdy nie miała końca.
Yalc wspiął się po najbliższym drzewie, żeby rozejrzeć się po okolicy. Nie musiał długo szukać żeby zobaczyć członka watahy który prawdopodobnie spał. . Mocna woń krwi tłumiona przez... Jaśmin? Mocno niepokoiło to basiora.  Coś się musiało stać inaczej nie byłoby czuć od niego krwi jednak wilkołak nic nie mówił alfie. W końcu po chwili postanowił że zrobi Luke'owi małą spowiedź.
 - Luke! - Zawołał by wilkołak się zbudził i zaraz po tym zeskoczył na ziemię.
Jego sen, choć regenerujący, był bardzo płytki. Również z pewnej odległości poczuł zapach towarzysza z watahy, lecz nie było to dla niego niczym alarmującym do momentu, kiedy zawołał go po imieniu. Najpierw otworzył jedno oko, rozglądając się za źródłem głosu. Kiedy zobaczył, że Yalc zdecydowanie zbliża się do niego, poprawił swoją pozycję siedzącą, wygodniej podpierając się o drzewo. Jedno kolano miał zgięte i na nim opierał rękę w oczekiwaniu. Skłonił się delikatnym skinieniem głowy, gdy Yalc był już obok niego. W zamierzeniu miał być to miły gest, biorąc pod uwagę ważną rolę nadaną mu przez alfę, choć w gestach Luke'a najpewniej wyglądał bardziej teatralnie i komicznie.
- Słucham cię. Coś się wydarzyło czy przyszedłeś na małą pogawędkę? - Postanowił, że sam zada pytanie nim uprzedzi go Yalc.
Wyprostował się patrząc jak wilkołak się skłania. Prześledził ciało członka watahy wzrokiem. Nie zauważył nic wartego uwagi więc odpuścił szukanie odpowiedzi bez zadawania pytań. Rzeczywiście w tamtym momencie, na pierwszy rzut oka, próżno było szukać poszlak z zewnątrz na ciele Luke'a. Nie oznaczało to jednak, że takowych nie było w ogóle. Chociaż jest z niego basior zaprawiony w w licznych bojach, najczęściej bezsensownych starciach, o czym świadczyć mogą stare już blizny na dłoniach, nie jest nieposkromiony i kolekcjonuje wiele ran. Z swoich doświadczeń, przeważnie potrafi zlekceważyć przeciwnika, jak i rany, które mu zostają zadawane, o ile nie są szczególnie poważne; chyba, że zbyt nakarmi swojego demona krwią. Jednak świeże zadrapania skryte były pod jego ubiorem na brzuchu i plecach.
- Wiesz, że raczej nie przyszedłbym gdyby nic się nie wydarzyło.- Odpowiedział spokojnym tonem.
Gdy wypowiedział te słowa Aki znikąd wylądowała na grzbiecie Yalca. Ten powoli odwrócił głowę w stronę kruka posłał towarzyszce delikatny uśmiech po czym znów skierował wzrok w stronę Luke'a równie powolnie.
- Oczywiście, nie bez powodu alfa wybrała twój nos na głowę całego zwiadu. - Zwrócił się w odpowiedzi na słowa Yalca. Założył ręce za głowę, pozwalając sobie na rozluźnienie się. Wykonując ten ruch, przymknął jednocześnie chwilowo oczy, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek, ciężki to rozszyfrowania i dla kogoś nieznającego mężczyzny mógł wyglądać nawet na kpiący, kiedy miał zamiar wypowiedzieć następujące słowa; "Ale nawet najlepsi się mylą. Mam tutaj oko na wszystko". Otworzył jedno oko, żeby móc obserwować posturę ciała i reakcję volfa, pozwalając części słów już wypłynąć. Przerwał jednak w połowie. Pojawienie się kruka i nagła gadatliwość z strony Yalca wybiła mężczyznę z rytmu. Zdawało się, jakby kruk sam w sobie mu o czymś przypominał, dawne dzieje, które pogrzebał gdzieś w swojej pamięci. Wizja szybko zniknęła, kiedy skupił się na słowach swojego rozmówcy. Pomysł był sam w sobie na tyle innowacyjny, że nie ukrywał aprobaty z swojej strony, ale czy to znaczy, że wykonalny? Dotknął się jedną dłonią w miejscu, gdzie w wilczym ciele wyrastały by mu skrzydła. Sam już w końcu został wilkiem na posyłki, a każda kolejna pożarta dusza napędzała go do obowiązków. 
-Wiesz co... Jednak troszkę pogawędzimy bo to fascynujące. Ona jest w stanie znikąd tak się pojawić. Widzisz jej rasa znalazła sposób na podróżowanie pomiędzy wymiarami tak żeby móc się teleportować w konkretne miejsce. Dlatego ona przylatuje na każde zawołanie w kilka sekund niezależnie od wszystkiego. Gdybyśmy odkryli jak to robić to bylibyśmy nienamierzani i skuteczni za każdym razem w wykonywaniu naszych obowiązków albo obronie innych. + Szybkie westchnięcie ze strony volfa na chwilę przerwało monolog. -Dobra koniec pogawędki. Czuję krew tłumioną dość przez inny zapach wiesz coś o tym? - Na razie nie wyciągał pochopnych wniosków zobaczył jak mu odpowie wilkołak.
 - Ciekawa wizja druhu, ale najpewniej mało prawdopodobna. - Odparł. - Ten kruk jest niewielki, a jego kości są bardzo lekkie. Wyobraź sobie, ile jedno śmignięcie kosztowałaby wilka? - Postanowił zostawić kolejne pole do namysłu dla towarzysza. - Nie sądzę, że byłoby to tak efektywne, jak w jej wypadku. - Mówiąc to, kiwnął głową w kierunku kruka. Zaraz później zmrużył oczy, rozważając pytanie, które zadał mu Głównodowodzący. - Czy krew u zwiadowcy jest czymś dziwnym? - Obrócił się profilem do rozmówcy i postukał palcem w brodę, jakby samemu się nad tym zastanawiając. Z tym ruchem sam skupił swój węch na własnym ubiorze. Oczy mu się rozszerzyły, kiedy rzeczywiście uświadomił sobie, że nosi zapach jakiegoś pół zwierzęcia, dając podejrzane sygnały co do swoich intencji. - Miałem ewidentnie ciężką noc z jednym intruzem, który niezbyt chciał zobaczyć się z alfą - Dodał. Tyle przynajmniej pamiętam, dopowiedział już w myślach.
- Niestety, ale póki co niewiele wiem na ten temat. Jedna z rzeczy którą udało mi się ustalić to to że istnieje wymiar o którym jeszcze nie wiemy. Nazwałem go roboczo "droga ekspresowa". Wiem bardzo pomysłowe. - Uśmiechnął się delikatnie. - Może ktoś z tych członków watahy którzy pisali księgi wiedział coś o nim? No ale do ksiąg nie zaglądałem. - Widział księgi w domu alfy. Może powinien do nich zajrzeć? Nie odpowiadał na pytania wilkołaka bo uznał je za pytania retoryczne. - Może nieefektywne może efektywne. Nie mam pojęcia. - Czekał spokojnie, gdy Luke zmrużył oczy wpatrując się raz na niego a raz na otoczenie. - Krew którą czuć z daleka to raczej powód do obaw... -Odparł.  -Szczególnie jeśli coś innego próbuje tłumić ten zapach. - Zauważył że wilkołak zaczął coś wąchać ale udawał że umknęło to mu. -Jakim intruzem? Powiedz mi coś o nim więcej. - Widocznie zaniepokoił się tą sytuacją. Najpierw ludzie porywający kogoś z watahy teraz intruz... Zapowiadają się niespokojne czasy.
- Wymiarów jest mnóstwo, tych otwartych, jak i zamkniętych dla intruzów, pewnie jeszcze o nie jednym się dowiemy z czasem. - Rozpoczął swoją wypowiedź, spoglądając w górę na poranne słońce, przebijające się między liśćmi. Letnie promienie ledwo docierały do nich, przebijając się przez gąszcz drzew. Mimo to pozostawiały przyjemne wrażenie, pomimo złowieszczych intencji i sąd wobec Wilczej Wiedźmy, które niedługo miały odbyć się w Canis Lupus. - Nie mniej, to dobrze, że masz cel w życiu. Trzeba wytyczać nowe ścieżki. - Mówiąc to, skierował swoje spojrzenie na Yalca. Na jego pysku ciężko było uświadczyć szczery uśmiech odkąd pierwszy raz opuścił watahę i stracił kontakt z stadem Dnia i Nocy. Ale nie biła z jego oczu kompletna obojętność wobec dumy i marzeń rozmówcy. - W kwestii lektur pewnie najlepiej się kierować do osoby, która jest z tym stadem od samego początku.

Postanowił zakończyć tym sposobem aktualny temat. Nie musiał nawet wypowiadać żadnego imienia, każdy kto choć trochę zagłębiał się w relacje i interesował jego członkami ten znał choć minimalnie drogę, jaką musiała przebyć alfa, wierna do samego końca towarzyszka Roxanny, jeszcze zanim grupa kompletnie obcych sobie wilków nazwała się watahą. Wracając do tematu krwi, ciało wilkołaka znów się spięło, próbując przypomnieć sobie wydarzenia minionej nocy.
 - Nie wyglądał na groźnego.. Był bardziej naprawdę głupi, ignorował prawo terytorialne i korzystał z dóbr łowieckich.. - Rozpoczął krótki opis. - Rudy zmiennokształtny z gatunku lisów. Wygadał, jakby był przywiązany do życia jak ludzie, mało tego, jak burżuj z okrętu. - Kontynuował swoją opowieść. - Po długiej dyskusji poszedłem z nim szukać alfy, z którą mógłby dyskutować o schronieniu lub pomocy, ale nie zastaliśmy jej, bety ani ciebie - Wymieniając "betę" jego ślepia na chwilę się zważyły, sugerując, że on podejrzewa to, że nie mówią im czegoś z alfą od pewnego czasu odnośnie jej nieobecności wśród stada. - Z czasem chciał się panoszyć dalej.. To naprawdę była długa.. noc.. - Kończąc skrótową opowiastkę jego spojrzenie było skupione na ziemi. Brzmiał pewnie, choć nie mógł przytoczyć dokładnych szczegółów. Musiał intensywnie myśleć, żeby wydobyć strzępki z swojej pamięci. Nie pamiętał samej walki, ale sam obudził się rano z rudym futrem między pazurami.
Yalc przytaknął na słowa wilkołaka. Doskonale o tym wiedział przez jego podróże gdy dawniej odłączył się od watahy. Wtedy zresztą poznał swojego kruka: Aki. Towarzyszyła mu od bardzo dawna i oboje zdążyli przywiązać się do siebie nawzajem
- Nie nazwałbym tego celem w życiu, a bardziej zagadką do rozwiązania. -Znowu przytaknął Luke'owi. Zanotował sobie w pamięci żeby spytać o to alfę i przypomniał sobie o swoim zadaniu które przerwał żeby zbadać sytuację. - Ok rozumiem. Powiedz o tym alfie i... Uważaj na siebie. - Powiedział, bo czas się kurczył, a dni Wilczej Wiedźmy mogły być już policzone. Z każdą chwilą stojąc tu narażał ją na śmierć.- A tymczasem do następnego. - Kończąc szybko rozmowę wskoczył zgrabnie niczym kot na drzewo i popędził skacząc z jednego na drugie w stronę wioski.
Luke nie miał nawet czasu zapytać, dokąd się spieszył tak bardzo volf, ponieważ ten zniknął w koronie drzew. Słyszał tylko po odgłosach drapanego przez pazury drewna i ocierających się o siebie liściach, jak szybko oddalał się w kierunku ludzkich siedlisk. Pozostawił mu po sobie jedynie ślad w postaci drobnego, skrętnego nasiona, które strząsnął z drzewa wraz z swoim skokiem. Z wyciągniętą dłonią obserwował jak powoli znajduje się coraz niżej. Nigdzie mu się nie spieszyło. Nikt nigdy nie gonił go z przekazem informacji. Z resztą był pewien, że przepędził intruza, który i tak nie robił za większe zagrożenie.
- Oczywiście. Zawsze uważam. - Mruknął w odpowiedzi do samego siebie.
Dlatego musiał też dobrze zastanowić się, co powinien zrobić. Alfa zapewne chciałaby wycisnąć z niego wszelkie możliwe informacje na temat lisa, do ostatniej kropli. Natomiast on sam wciąż niewiele pamiętał z ubiegłej nocy. A po co ja się przyznawać do zaników pamięci i swoich własnych problemów? Zapomniał już jakie życie w stadzie jest frustrujące. Zasady i podporządkowywanie się innym, żadnych informacji zachowanych dla siebie... Udręka, pomimo wielu dogodności.
- W każdym razie, nie wszyscy jak widać są ostrożni.. - Zakręcił między palcami nasionkiem, mając na myśli zwiadowcę pędzącego na złamanie karku.
Nie wyglądało to na zwykły, rutynowy obchód. W zaciekawieniu ślepia błysnęły mu odcieniami czerwieni, a wewnętrzny demon szczerzył kły w oczekiwaniu na rozwój zdarzeń. Udać się do alfy od razu, a może jeszcze zobaczyć co dzieje się w wiosce?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz