poniedziałek, 2 stycznia 2023

Potęga czasu | 2

Alfa odczuła ogromną ulgę w momencie, kiedy każdy przyjął jej słowa do siebie i nie stawiał oporu ani w żaden sposób nie miał zamiaru się wykłócać, co byłoby lepszym planem działania. Najwidoczniej byt, który rozpościerał tak silną aurę na najbliższe otoczenie, wzbudzał trwogę w sercach i sprawiał, że każdy brał swoją rolę, jak i siły witalne na poważnie. Nawet Stellius posłusznie udał się za brązowym volfem, chociaż widać było, że przez moment zawahał się. Przystanął na skraju zejścia do doliny z jaskiniami, zastanawiając się nad tym, czy aby nie podejść do siostry. Ciężko było wywnioskować, co siedziało mu w głowie, chciał zapytać ją czy mógłby być wsparciem, a może wyznać sekret, który sprawiał, że nękało go ogromne poczucie winy? W końcu jednak odpuścił, nie chcąc komplikować i zabierać czas na działanie - przynajmniej pozornie. 

- Wspaniale. Jestem wdzięczna, wszystkim. - Alfa, mówiąc ostatni wyraz odwróciła wzrok od Hybrydy, aby swoje słowa skierować też do odchodzących osób.

Nie wiedziała czego, właściwie mogła spodziewać się po bycie zmierzającym ku Wilczemu Wzgórzu, zatem nawet wilki na terenie Doliny musiały mieć się na baczności. Skinęła głową w stronę Nethermore i zaczęła schodzić w dół zbocza na przeciw potencjalnemu zagrożeniu. Czarno-czerwony smok postanowił nie odstępować na krok swojej wieloletniej towarzyszki. Przybierając mniejszy rozmiar, wcisnął się do jednej z sakiewek po ziołach. Wystawał jedynie mu czubek łebka oraz ślepia, żeby mógł wypatrywać również niebezpieczeństwa. Podrapała go palcem po głowie, dodając wzajemnie otuchy. Słuchała słów nieznajomej, jednak mając na baczności swoje pozostałe zmysły, aby nie dać się zaskoczyć ani zauważyć.

- Radzę Ci uważać na jego zegarek. Dzięki niemu może spowalniać czas. - Zwróciła się do niej hybryda.

- Być może ten zegarek to również dobry punkt zaczepienia.. - Obróciła między palcami ostro zakończoną, jak grot strzały lodową sople, demonstrując przykładowy ruch, który wykonać może w ostateczności. - .. Trzeba by to zbadać. Nie wiem, co daje mu moc. - Kończąc zdanie, zatrzymała się nagle, słysząc bliższe ocieranie się butów o podłoże. 

Kątem oka dostrzegła również, że natura zdaje się zwalniać. Liście na gałęziach poruszały się w kompletnie nie naturalnym tempie, co tym bardziej zaalarmowało kobietę. Ciągnąć hybrydę w swoim kierunku, skryła się pomiędzy drzewami, najbardziej bujnie zarośniętymi przez bluszcz, w których cieniu wraz z czarnym płaszczem obie mogły być ciężko widoczne, ale nadal dobrze widzieć postać, która się do nich zbliżała. 

Wataha oczekując na obranych pozycjach nadciągającego nieznajomego w końcu doczekała się jego nadejścia. Z za ściany drzew, z cienia oświetlona światłem księżyca, z wolna objawiała się sylwetka istoty. By ostatecznie pokazać swoje oblicze w całości. Był to bowiem przeciętnej postury mężczyzna, mierzący na oko metr osiemdziesiąt, o rudo siwych włosach. Ubrany w nietypowe odzienie przypominające te z przed kilku dekad. Pod ciemnym grubym czarnym płaszczem spowijała go drobno spojona, pozłacana kolczuga. Przy swym ozdobnym złotym pasie umocowane są dwie złote obejmy, w których osadzono obsydianowe sztylety zakrzywione w lekkim łuku gdyby je połączyć przypominałyby swym wyglądem wskazówkę zegara. Jednak najbardziej intrygujący był przedmiot który posiadał. Tak naprawdę to on przyciągał uwagę w  pierwszej kolejności. Skrzętnie  związany, tajemniczy, złoty  zegar którego tarcza w odróżnieniu od zwykłego zegarka  posiada 14 przedziałów czasowych, nawet osoby nie znające się na magi czują się nie swoją spoglądając w jego kierunku.  Jednak największe przerażenie spada na twarze tych, którzy w swym kruchym życiu poznali cząstkę mocy bowiem mroczna aura uchodząca z tego nietypowego przedmiotu potrafiłaby przytłoczyć swą mocą każdego śmiertelnika. Krocząc dalej ostatecznie unosząc głowę ku wam ukazała się twarz wędrowca. Wzbudzając w was lekki nie pokój, ponieważ twarz ta wyglądała zarówno jak młody mężczyzna jednak dogłębnie się przyglądając widać było zarysy licznych zmarszczek. Oczy tego nietypowego młodzieńca były niemal pozbawione życia, a źrenice były tak małe, że niemal niewidoczne. Pora sprawdzić, co się zmieniło. Żółty blask mrugnął w prost z tarczy zegara, a czas w koło jakby  spowolnił, liście zaczęły opadać wolniej wiatr jakby ucichł, a postać jakby nieco przyspieszała idąc w waszym kierunku. Nagle powolne lecz zrozumiałe słowa, o starczej barwie dotarły do wszystkich zgromadzonych uszu. 

- Setki lat by ujrzeć bezradności. Alfa do mnie natychmiast 

Uniósł się pusty wzrok przeszywając dogłębnie każde oczy które były w niego wpatrzone.

Zatrzymał się wreszcie tak jakby był świadom tego, że jest obserwowany. Oczekując na nadejście wywołanej alfy.

Kiedy wyobrażała sobie podróżującego, przed oczami miała mężczyznę w podeszłym wieku, z brodą gęstą, co sięga do ziemi, choć wciąż utrzymującą swój naturalny kolor. A teraz spoglądała na kogoś, kto wyglądał, jakby dopiero zaczynał wchodzić w prawdziwe, dorosłe życie. Dopiero po chwili spostrzegła oznaki starości na jego skórze. Ten  kontrast rzeczywiście przyprawiał o niepokój, gdyż było to sprzeczne z naturą i zdrową logiką. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, chociaż wiedziała, że mężczyzna jej nie widzi, samoistnie ciarki przeszły ją po plecach. Mimo to nie mogła odwrócić wzroku od dziwacznej postaci. Jej spojrzenie stało się bardziej zacięte, kiedy ów osobnik zaczął nawoływać ją. 

- O wilku mowa. - Odezwała się Nethermore, a w jej głowie zaczął się rodzić niebezpieczny plan. Wzięła głęboki wdech na uspokojenie i popatrzyła na Sylvie.
 - Mam nadzieję, że dałabyś radę go osłabić. - Rzekła do smoka. 

Gad wzbił się w powietrze, obleciał Podróżującego przez wymiary, aby ostatecznie stanąć za nim. Przyjaciółka Nethermore rozwarła paszczę, z której wydobył się czarny bym przysłaniający w całości mężczyznę. 

- Radzę Ci się od razu poddać młodzieńcze. - Szepnęła do mężczyzny tak, aby jej głos brzmiał na bardzo ludzki nieprzypominający jakiejś starszej kobiety i wróciła do Hybrydy. 

 - Zostań tutaj, ja z nim spróbuję porozmawiać. - Poleciła hybryda. - Przepraszam, że Tobą w jakiś sposób, że tak to nazwę dyryguję, ale nie chcę, abyś zginęła. Ja przeżyłam już swoje lata, ty za to jesteś jeszcze młoda i musisz zajmować się watahą. Jeżeli nie umiesz zaczekać, możesz zajść go od tyłu i czekać na rozwój sytuacji. Nethermore udała się w stronę mężczyzny, jednak obróciła głowę i zwróciła się jeszcze do alfy: - Wybacz mi. Wyszeptała dwa słowa, obróciła się i podeszła bliżej do tajemniczej istoty. Z początku Hybryda była przestraszona, po chwili namysłu sytuacja ją rozbawiła. Miała okazję powalczyć z kimś na równym poziomie, jeżeli by trzeba było.

- Też przeżyłam swoje wiosny.. - Bezgłośnie zaczęła swoją wypowiedź. Zapewne nie mogła równać się wiekiem, lecz blisko 300 lat było dla niej sporym wynikiem, choć tak naprawdę dopiero po odnalezieniu pierwszych przyjaciół, Liz, Danego czy też Katy, poczuła co to znaczy żyć oraz czym tak naprawdę jest szczęście. Widziała po oczach towarzyszki, że jest nieugięta. - ..Ale mam wiele niedokończonych spraw nim będzie mi śpieszo na tamten świat. - Dopowiedziała, co właściwie było zgodne z prawdą. Musiała znaleźć waderę, którą rzeczywiście kochała dużo bardziej niż siostrę, uratować młodą alfę, znaleźć Fina, wycisnąć z niego wszystko co wie.. Nie spocznie dopóki nie nastaną spokojne czasy dla wszystkich. - Masz przewagę wiedzy, to zrozumiałe. - Wyszeptała z uznaniem, zagrażając jednak policzek i twardo patrząc na młodzieńca przez liście.

- Co Cię sprowadza do watahy i czego potrzebujesz od alfy, młodzieńcze. - zwróciła się do mężczyzny i dodała: - Radziłabym Ci nie igrać z czasem i go nie spowalniać. Z Twoim zegarkiem też radziłabym Ci uważać. Powiedziawszy to, dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko i czekała na jakąkolwiek reakcję lub odpowiedź.

Jessika naprawdę nie lubiła znajdować się w pozycji bezradnego obserwatora, ale również nie była głupia. Miała świadomość, że kiedy jedna z nich pozostanie w ukryciu, przynajmniej pozornie będą utrzymywać swego rodzaju przewagę nad wrogiem, który nie wie, czego się spodziewać. Była w końcu wilkiem alfa. Nie żadnym typem wojownika, a kombinatorką czy manipulantką wręcz chwilami, aby osiągnąć najlepszy cel dla swoich ludzi. Brakowało jej w tym momencie bety, która była wyśmienitym łucznikiem, ale to nie był czas na sentymenty i zranione serca. Sama musiała wziąć los w swoje ręce. Dotknęła dłonią podłoża, wczuwając się w wilgotną, nocną trawę i czekała na odpowiedni moment. No dalej, co masz mi do powiedzenia?, zastanawiała się.

Nethermore stała dumnie naprzeciw nieznajomego, będąc nieziemsko pewna swojej nieskazitelnej siły którą wypracowała sobie przez wszystkie dni jakie spędziła na tym świecie. Wszyscy obserwatorzy wpatrzeni w przeciwnika zamarli w micro sekundzie niczym w otchłani wiru. Wszystko zdawałoby się jakby nie poruszyć nawet na chwilę, wszyscy obserwujący jakby zastygli zdawałoby się, że nic nie uległo zmianie jednak w rzeczywistości tylko z pozoru. Tajemniczy rozmówca wlepił swoje bezlitosne, pozbawione źrenic niemal martwe oczyska, w stojącą na przeciwko niemu dumną, silną a przede wszystkim zdolną wojowniczkę. Zdawać by się mogło, że nawet odrobina oddechu nie uleciała z żadnych ust, lecz dzielna Hybrydka była właśnie w trakcje odczuwania najstraszliwsza  z możliwych jej uczuć, które było tak niezrozumiałe, że niemal wyrastające po za skale. Bo wiem w jej oczach czas się zatrzymał, a zdawałby się płynąć sec na sec, z minuty na minutę, w końcu z godziny na godzinę aby w końcu obrócić swoją oś o 356 dni. Tak w totalnym bezruchu jakby zamknięta w swojej własnej przestrzeni, ręce i nogi zaczęły jakby sztywnieć od licznych dni spędzonych w jednej pozycji. A do jej uszu z daleka dobiegał wolny starczy głos, którego aby zrozumieć  niemal musiała wsłuchiwać się przez pierwsze miesiące upływającego czasu. 

- Nie mam czasu na rozmowę z kimś kto nie przewodzi, wy zresztą też go nie macie. 

Kończąc  słowa wypowiedziane przez dziwnego przybysza, ocknęła się jakby z letargu, a wszyscy tak jakby zamierając widzieli jak postać przemieściła się jakieś 100 kroków mijając wszystkich, po czym z wolna się obróciła przemawiając, wraz z wypływającą krwią z ust.

 - Nie mamy czasu by błądzić w waszych domysłach, jeszcze raz powtórzę gdzie alfa. - Rozbiegł się wolny, starczy lecz doniosły nieco poirytowany głos, postać sama w sobie podparła się o pobliski konar drzewa chwytając się za serce. Zegar zaś zaczął poruszać się z powrotem w dużo wolniejszym tempie.

Ci głupcy zmarnowali cały mój wysiłek ale mamy jeszcze trochę czasu, przeklęci czy po to... Grymas złości pojawił się na policzku mężczyzny.

Alfa długi czas spędziła w bezruchu. Każdy jej oddech był spokojny, miarowy, a przy tym niezwykle delikatny, aby ledwo muskać listki bluszczu wyrastające przed jej twarzą. Przyglądała się bacznie spotkaniu, które miało miejsce tuż przed nią, dosłownie w odległości kilku lisich ogonów. W swoim przekonaniu musiała być gotowa na najmniejszy ruch, który świadczyłby o zagrożeniu, aby wspomóc nieznajomą niewiastę, którą pociągnęła z sobą na to badanie. Czuła na swoich barkach ogrom odpowiedzialności za wiele istot, których życie mógłby kosztować jej własny błąd. Wyczekiwała momentu, w którym mogłaby sama zaskoczyć oponenta. Czuła, jak nocna rosa lawiruje między jej palcami, gotowa, aby pochwycić niebezpieczeństwo w swoje szpony. Cierpliwość i spokój. Wiesz, że to twój klucz do sukcesu, powtarzała sobie w myślach, zbierając coraz liczniejsze pierwiastki wody z otoczenia. W pewnym momencie się zatrzymała, a po chwili zewsząd dało się słyszeć pluśnięcie pojedynczych kropel cieczy, które obijały się o siebie nawzajem czy też spadały na glebę lub uderzały o sąsiednie źdźbła trawy. Co prawda, nie była to spora wysokość, lecz wyczulone uszy maga były w stanie na to zareagować. Nie było możliwym znalezienie jednego źródła, kogoś kto pociągał za nitki tej magii, jedynie wiadomym było to, że poruszona woda znajdowała się w bliższej lub dalszej odległości, ale dookoła tajemniczej postaci kontrolującej czas.

Za jednym mrugnięciem, alfa poczuła jak jej ciało ogarnia odrętwienie oraz w stanie była czuć wręcz mrowienie na skórze. Nie potrafiła utrzymać swojej bojowej gardy. Z trudem pozostawała w bezruchu. Chociaż jej umysł był w pełni sprawny, wypoczęty, tak wrażenie miała, jakby długie miesiące spędziła kucając w jednej pozycji w zaroślach. Palce u stóp niemiłosiernie ją zabolały. Musiała powoli osunąć się na ziemię, pozwalając zastygłym mięśniom na rozluźnienie. Wraz z tym posunięciem miała wręcz wrażenie, że nieprzyjemnie strzelają jej zastygłe stawy. Wstrzymała oddech myśl, że ktoś mógłby zwrócić na to uwagę, ale dwójka postaci sprawiała wrażenie pochłoniętych własną grą. Aerin zdawał się być w równym szoku, kiedy delikatnie poruszał pazurami z łapą wyciągniętą ku górze. Alfa wzięła przykład z smoka, kręcąc swoimi nadgarstkami oraz starając się wytłumaczyć swoją nagłą słabość, jak i dziwaczne uczucie samo w sobie.

Nethermore widząc, wizję na początku się zmieszała. Chciała, żeby odeszła tak szybko, jak przyszła. Po przeanalizowaniu jednak sytuacji dokładnie ją obejrzała. Mogła zawierać wskazówki dotyczące pokonania nieznajomego. W wizji ujrzała śmierć wilkołaka podobnego do alfy, dużo młodszy las, jak za czasów jej młodości i grupę ludzi. Osób z podobnymi mocami, co podróżujący przez wymiary. Był tam i również ten sam mężczyzna. Każda ze stojących tam istot pachniała dziwnie znajomo, a jednocześnie tak odlegle. Ich krew miała inny zapach, zapach przestępstwa, krwi innych i licznych morderstw. Dziewczyna miała wrażenie, że przeniosła się do tamtych czasów i miejsca. Wszystko było realne, nie dała się ona temu omotać. Cały czas powtarzała sobie w głowie jedno zdanie. To jest tylko wizja, nic innego. Nie daj się temu omotać. Po niezapowiedzianym "seansie" Hybryda zamknęła na chwilę oczy, aby przeanalizować to, co właśnie ujrzała. Szybko dotarło do niej, co jest celem nieznajomego. Wiedziała, że nie może do tego dopuścić.

 - Alfy nie ma. Nie wiadomo kiedy wróci. - Rzekła dziewczyna, modląc się w duchu, aby kobieta nie  zdradziła się. 

Nie była zadowolona z kłamstwa, ale nie mogła dopuścić do jej śmierci. Powiedziawszy dwa zdania, odbyła sztyletu i szybkim ruchem zbliżyła się do tajemniczej postaci. Przyłożyła ostrze do jego szyi

Alfa patrząc przed siebie, doszła do wniosku, że Hybryda mogła też tego doświadczyć podobnego wrażenia. A może nawet czegoś więcej? Wpatrywała się w końcu w przerażająco-martwe oczy swojego rozmówcy z ciężkim do rozgryzienia wyrazem na twarzy. Coś ją zmartwiło? A może to jedynie przelotne wrażenie i na twarz obcej kobiety przelewa swoje własne w głębi skryte odczucia. Jessika niewiele mogła wywnioskować z swojego położenia, kiedy widziała jedynie jak na krótką chwilę hybryda przymyka oczy. Nie miała pojęcia, co się między nimi wydarzyło, dlatego tym bardziej sama w napięciu wyczekiwała dalszych wydarzeń. Słysząc kolejne słowa, które padły z ust Nethermore, jakby zagwozdka, która pojawiła się w głowię blondwłosej lycantropki, zeszła na jeden z możliwych torów. Nie pomogło to jej jednak, a wręcz podsunęło kolejne pytania. Czyżby ten mężczyzna mógł porozumiewać się również z pomocą myśli? Jest telepatą, a może jak i ona zna sekret magii snów?

 - Dziękuję za uraczenie mnie tą jakże niezwykłą wizją. Nie pomyślałeś, że zdradziłeś mi w taki sposób cel swojej podróży, a może miałeś to na celu? - Powiedziawszy to, dziewczyna uśmiechnęła się i dodała: - Nie musiałeś mi tą wizją również pokazywać, że jesteś mordercą, czuć to po Twojej krwi. Lepiej, żebyś wracał tam, skąd przyszedłeś. Jesteś osłabionym i łatwym celem dla watahy. Nie chcesz przecież umrzeć. Jeżeli jednak chcesz, to powiedz słowo, a Cię zabiję. 

Hybryda wiedziała, że ma nad nim lekką przewagę. Namyśliła się chwilę i dopowiedziała ściszonym głosem, tak aby podróżujący przez wymiary ją usłyszał:

- Wiedz jednak, że nie lubię bez przyczyny zabijać ludzi. Chętnie bym Cię puściła, zapominając o całej tej sprawie. Członkowie watahy jednak patrzą i nas obserwują, więc puścić Cię nie mogę. Jeżeli okoliczności byłyby inne, to byś odszedł stąd i nigdy tutaj nie wracał.

Dziewczynie sprawiało przyjemność igrania sobie z mężczyzną. Czuła się w swoim żywiole, a wizja, jaką ujrzała, tylko jej pomogła. Cały czas podczas rozmowy z nieznajomym na jej twarzy gościł szelmowski uśmiech, co nie zdarzało się często. Osoba, która przed nią stała była częścią, przez większość wyspy, zapomnianej i starej legendy. Legendy o osobach, które ów wyspę przejęły i doprowadziły do wybicia wszystkich odmiennych ras oraz o ich nagłym zniknięciu. Cały czas dziewczyna wiedziała, że nie jest to tylko stara historia, ale prawda. Inaczej by się mężczyzna nie pojawił. Jak mówią, "w każdej legendzie jest ziarno prawdy". To, czy jednak i tutaj jest to ziarenko, stawało pod znakiem zapytania. Odpowiedź na to można było wyczytać w oczach podróżującego przez wymiary...

Nie umknęło uwadze alfy, że osobnik, do którego hybryda przywarła z ostrzem sprawiał wrażenie zmęczonego, nawet pokusiłaby się o powiedzenie, że wycieńczonego. Budziło w niej to empatię. Przypomniało, dlaczego chciała zawsze znać powód działań drugiej strony. Każdy mierzy się z swoimi niedogodnościami. Chcąc myśleć w miarę trzeźwo, z korzyścią dla swoich przyjaciół, musiała odrzucić swoją ciepłą stronę w kąt. Przynajmniej na razie.  Powiodła spojrzeniem w dół na małego gada, który nie ruszał się z sakiewki pomimo wszelkich niedogodności. Smok najchętniej rozpostarłby skrzydła, lecz nie mógł zwracać teraz na siebie uwagi. Również i on spojrzał na swoją towarzyszkę. Rozumieli się niemal bez słów - wystarczyło chwilowe spotkanie oczu i delikatne skinienia głową.

Też to czułeś?

Lepiej niż ci sie zdaje.

Myślisz, że wie o nas?

Smok odwrócił się w kierunku podstarzałego młodzieńca, a następnie niepewnie się skrzywił. Zmrużył ślepia, nieco pochylił łeb. Ciężko było mu cokolwiek wywnioskować, jakby nieznajomy nie niósł z sobą energii emocjonalnej, żadnej woni, reakcji, którą mógłby się w tym momencie smok pokierować. Był dla niego aktualnie nieczytelny. A zaraz później spojrzenie smoka, która utkwione było w waderze się zmieniło, w końcu potrafił zagłębić się w uczucia osoby, z którą spędził tyle lat. Wyrażało znajome dla niej - Nie planujesz nic głupiego, prawda?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz